Rozmawiając ostatnio z kolegą - opowiadaczem, zadałem pytanie: "Jakie baśnie lubisz najbardziej? Czy jakaś baśń jest Tobie szczególnie bliska?" Naprawdę liczyłem na odpowiedź, na wskazanie jednej, dwóch, może trzech konkretnych historii. Wiecie... to pytanie okazało się kłopotliwe i nie wskazał żadnej. Tak naprawdę zadałem mu pytanie, na które... ja sam tnie potrafiłbym odpowiedzieć! Więc... Nie, nie byłem rozczarowany, bo wiedziałem, że może to być bardzo trudne, lub niewykonalne. A jeśli już, to by należało dać w odpowiedzi prawdziwą "litanię". Dodam od razu: cholernie długą litanię!
Znam bardzo wiele baśni, legend i mitów. Moja biblioteczka jest wszak pełna książek, a każda z nich z kolei jest pełna niezwykłych opowieści. W sumie są ich... tysiące. I zazwyczaj każda sprawia mi mniejszą lub większą, taką lub inną przyjemność. Oczywiście niektóre szczególnie, i są mi bliższe - ale to wciąż kilkaset, a w najlepszym razie kilkadziesiąt. Gdybym miał odpowiedzieć na własne, wyżej pytanie
Postawię może - sam sobie - pytanie:
I na to pytanie na pewno dużo łatwiej odpowiedzieć, niż wskazywać konkretne. Otóż najbardziej lubię baśnie piękne, i bardzo lubię mądre - a najbardziej te i piękne, i mądre jednocześnie. Zawsze miałem skłonność do filozofii, do rozważań o życiu... Także i o wierze - przez szereg lat prowadziłem dość popularnego bloga o tematyce chrześcijańskiej, o duchowości i wartościach w życiu. Szczęśliwie baśni pięknych jest niezliczona ilość, a i tych mądrych jest bardzo wiele, więc wciąż w baśniach znajduję także wiele powodów do zadumy, do zastanowienia się nad tym, jak powinniśmy żyć, jacy powinniśmy być, jaki powinien być świat - jak powinniśmy kształtować siebie samych, społeczeństwo i świat.
Tą niesamowitą baśń - wywołującą prawdziwe "ciary" - oparta jest na XVII-wiecznej opowieści, zatytułowanej oryginalnie "O troskliwym rozpamiętywaniu godziny śmiertelnej". Treść wymagała, rzecz jasna, lekkiego uwspółcześnienia ze względu na słownictwo, które nie byłoby już zrozumiane. Zaprezentowałem ją podczas spotkań warsztatowych on-line grupy, która poznała się w ramach inicjatywy "Bitwa na Opowieści", a ewoluowała do "Kręgu Opowiadaczy". Tematem jednego z tych naszych spotkań były "opowieści grozy", więc... pasowała idealnie i doskonale się sprawdziła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz