poniedziałek, 30 czerwca 2025

Bzzzzzzzz!

Czasem, gdy czyta się jakąś książkę, nagle natrafia się na jakiś fragment - niekiedy ledwie jedno czy dwa zdania - który jakoś "przylgnie" do człowieka i nijak nie chce się odczepić. W każdym razie ja tak miewam. Właśnie zdarzyło się po raz kolejny. W książce pt. "Nocne cienie tunturi - opowieści lapońskie", autorstwa fińskiego etnografa i pisarza Samuli Paulaharju, natrafiłem na taki oto fragment i zdanie:

"Nawet komary, ten drobny pomiot diabelski, są ściśle związane z wielką Laponią - przynajmniej pod względem ilości pogłowia. Tysiącami, milionami krążą w powietrzu, brzęczą zgłodniałe, atakują ciebie - łase na żywą krew. Przyświeca im ten sam cel, co innym mieszkańcom Laponii. Muszą żyć i wydawać nowe pokolenia. Komary także stworzył chyba Bóg, jakkolwiek powiadają, że to Zły wepchnął je niegdyś przez dziurę w płocie."

Niby nic szczególnego, ale... Urzeka cudne poczucie humoru, które ogromnie cenię. Jednak najbardziej "przylgnęła" do mnie ta króciutka wzmianka etnograficzna o diable, który wepchnął komary na ten świat przez dziurę w płocie. Aż żałuję, że nie ma o tym ciut więcej. Jednak ten rozdział książki poświęcony był na opis cudnej, dzikiej i surowej Laponii, w której Paulaharju był w sposób widoczny z całego serca rozkochany. Mam cichą nadzieję, że kiedyś gdzieś tam w innej książce natknę się na coś więcej o tym stworzeniu komarów przez diabła i umieszczeniu ich na tym świecie. Chociaż, niestety, opowieści i etnografia tak dalekiej północy to u nas wielka rzadkość.


Bardzo interesujące są dla mnie wszelkie wątki związane z przyrodą, zawarte w starych bajaniach i wierzeniach ludowych. Są one wspaniałym materiałem także dla bajarza - opowiadacza. Kiedyś napisałem bajkę, na motywach ludowych, o stworzeniu przez Boga pszczoły. Potem zaś powstała inna bajka - którą do tej dołączyłem, tworząc w ten sposób pewną całość, którą nazywam "dwubajką" - zainspirowana fragmentem książki Witka Vargasa "Bestiariusz - Zwierzęta":

"Muchę stworzył diabeł na złość Bogu, zobaczywszy jak ten, dla dobra i pożytku ludzi, powołuje do życia pszczołę. Wkrótce potem Bóg ulepił Adama i Ewę. Kochali się oni bardzo, ale za nic nie wiedzieli, jak się do siebie zbliżyć. Położyli się pewnego dnia jedno na drugim, żeby sobie wygodnie odpocząć, a wtedy nadleciała nucha i ukąsiła Adama w pośladek. Ten tak podskoczył i zaczął się miotać, że nim odłączył się od Ewy, spłodził Kaina. Abla natomiast poczęli rodzice już w pełnej świadomości. 

Musze, jako nieczystemu stworzeniu, przypadła niechlubna rola posłannika między światem żywych i umarłych. Śmierć i rozkład ciała były jej żywiołem, toteż z chęcią siadała na padlinie i roiła się w czasach zarazy. Przybywała do chat również jako dusza zmarłego przodka. Gdy przy wigilijnym stole gasło światło, był to niechybny znak, że właśnie nadleciała z wizytą. Na parapecie powinna więc była zawsze czekać na nią garść kutii z wetkniętą łyżką. W medycynie to zaierzę, choć paskudne, uważano za znakomite lekarstwo na oczy - wystarczyło je tylko schwytać, rozgnieść w palcach i rozsmarować na chorych miejscach, uważając oczywiście, by nie rozgnieść jakiegoś pradziada."

Uwielbiam i opowieści, i wiedzę, i specyficzny humor Witka. Ale o komarze w jego książce nic nie znajduję! Jakiś brak, uchybienie, czy też o komarze sobie nasi przodkowie nic nie opowiadali? Trudno w to w sumie uwierzyć, bo przecież i u nas, jak w Laponii, komarów zawsze było i jest pod dostatkiem. Muszę Witka zapytać. A może z czasem ukaże się kontynuacja "Bestiariusza - Zwierząt", podobnie, jak to było z "Bestiariuszem słowiańskim, którego był współautorem? Bardzo by mnie to ucieszyło.

Szykując się do opowiadania o musze, sięgnąłem także do rzetelnej wiedzy - ta bowiem, jak jestem silnie przekonany, jest bowiem równie potrzebna bajarzowi, jak materiały etnograficzne. Zwłaszcza, że lubię nie tylko bajać, ale także gawędzić, dodawać coś poza treścią bajki, baśni lub legendy. Wszystko to, co się wiąże z naszym środowiskiem naturalnym, z jego funkcjonowaniem i ochroną również się dla mnie bardzo liczy. Więc zacząłem się zapoznawać z muchami i okozało się, że można o nich pogawędzić dość wiele, ciekawie i... przsdstawić je w dobrym świetle, jako bardzo ważne dla naszego ekosystemu. Witek zresztą także o tym wyraźnie wspomniał.

A komary? Pewnie także są ważne w naszym ekosystemie - choćby jako pokarm dla ptaków, ale czy coś ponad to? Chyba spróbuję się tego dowiedzieć. Muszę także koniecznie spytać Witka, jak to jest... Czy są zachowane wierzenia ludowe związane z komarami? No i o bajki... Czy są jakieś bajki o komarach? Komary są bardzo upierdliwe - już sam dźwięk ich lotu, gdy w nocy krążą gdzieś "przy uchu", potrafi być istną torturą. Roznoszą też - w krajach tropikalnych, ale wobec zmian klimatycznych zaczyna to być problemem także w Europie - szereg groźnych, nawet śmiertelnych chorób, jak malaria, żólta febra czy gorączka denga. Ale pewnie są także fascynującymi zwierzętami, jeśli im się bliźej przyjrzeć - także okiem bajarza, opowiadacza. W każdym razie i mucha - z którą tak niełaskawie opowiadali sobie nasi przodkowie, i komar - na którym wyżywali się w swoich opowieściach Lapończycy, nie są dziełem diabła, a Boga, i mają swoje miejsce i zadanie w naszym świecie, z pewnością nie są tylko utrapieniem dla nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Legenda średzkiej kolegiaty

Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów i szczerze m...