sobota, 8 marca 2025

"W tak pięknych okolicznościach przyrody..." - czyli o eko-bajaniu

Tym, co dla mnie osobiście jest najpiękniejsze, chociaż czasami też najtrudniejsze, są spotkania i opowiadania na żywo. Baśnie... No, wydawać się może, że są głównie dla dzieci. To nie jest prawda, bo niektóre baśnie są raczej lub nawet zdecydowanie dla dorosłych. Może kiedyś coś więcej o tym napiszę. Ale niewątpliwie właśnie dzieci są naszymi głównymi odbiorcami - chociaż dorośli także lubią słuchać "tak przy okazji", towarzysząc dzieciom.

W ubiegłym roku miałem taką piękną okazję do bajania "na łonie przyrody" dla skautów z gnieźnieńskiego szczepu Royal Rangers. Być może nie znacie... Jest to chrześcijański ruch skautowy związany z Kościołami "protestanckimi".  Od kilku lat działają oni także w Gnieźnie, przy tutejszym zborze Kościoła Bożego w Chrystusie (jest to jeden z Kościołów nurtu zielonoświątkowego, charyzmaty-cznego). A ponieważ z ludźmi z Kościoła znamy się i przyjaźnimy wiele, wiele lat, zostałem zaproszony na zbiórkę - piknik, niemal u progu lata.

O czym można było bajać i gawędzić ze skautami "na łonie przyrody", jeśli nie właśnie o przyrodzie? Przecież skauting i przyroda wiążą się ze sobą nierozerwalnie!  Bo przecież skauci nie siedzą w "czterech ścianach". Skauting to wędrowanie, to obozy gdzieś e lesie czy nad jeziorami, to obcowanie z przyrodą. To także dbanie o nią. Tematy związane z naszym środowiskiem naturalnym są więc wprost wymarzonymi na spotkania "w tak pięknych okolicznościach przyrody"! Szczęśliwie także są dobre ku temu opowieści. 😊

Tak się akurat składa, że w swoich zbiorach bajarskich mam baśń słowiańską "Leszy - opiekun puszczy" autorstwa pani Agaty Półtorak. Była ona "jak znalazł" właśnie na tą okazję. Jeśli coś było problemem, to... No fakt, że skauting chrześcijański, a baśń zakorze- niona głęboko w czasach prasło- wiańskich, nim jeszcze na naszych ziemiach pojawili się pierwsi misjonarze. Jak opowiadać na spotkaniu chrześcijań- skim o... słowiańskim demonie czy bogu?

Było to dla mnie pewnym wyzwaniem, ale... lubię wyzwania. Bardzo przydatna była przy tym znajomość Biblii - może nie jakaś nadzwyczaj doskonała, ale przynajmniej na tyle dobra, by pamiętać i umieć wykorzystać cytaty... proekologiczne. Bowiem jeśli Słowo Boże mówi nam o Bogu, który stworzył świat, to stojąc pośród przyrody, można zatoczyć wokół ręką i powiedzieć: "Spójrzcie, to wszystko mamy od Boga!" Bóg - jeśli w niego wierzymy - jest Stwórcą, a więc jest też bardzo proekologiczny! I znalazłem na to dowody w Biblii, w Księdze Rodzaju! Bóg osadził człowieka w ogrodzie Eden, i polecił o ten ogród się troszczyć, uprawiać go. Tym samym Bóg ustanowił człowieka zarządcą (!) Ziemi - uprawnił do korzystania z niej, ale też uczynił go za nią odpowiedzialnym! 

Jako bajarz... wierzący jestem głęboko przekonany o tym, że kiedyś każdy z nas będzie musiał stanąć przed Bogiem i zdać sprawę ze swoich uczynków. I wierzę w to, że Bóg nas zapyta wówczas i o to, jak postępowaliśmy z tym stworzonym przez niego światem - z całą przyrodą, z wodami i górami, z lasami i łąkami, ze zwierzętami... I czy znajdziemy uznanie w Jego oczach, czy też będziemy mieli powody się wstydzić? No i... No cóż... Jako ludzkość zdecydowanie to drugie - wstyd, jak bardzo jesteśmy dla tego świata bezwzględni, jak bardzo go zniszczyliśmy, podeptaliśmy to piękno dane nam od Boga, jak bardzo żerujemy na nim dla naszych korzyści, dla zysku, dla... 

Z pewnością można o tym długo mówić. W każdym razie ekologia jest dla mnie niezwykle ważna - i jako chrześcijanina, i jako człowieka wrażliwego, i jako bajarza. Gdy więc mogę o niej opowiadać, to czuję się, niczym w raju! Tym samym było to jedno z najpiękniejszych dla mnie bajarskich spotkań ubiegłego roku. Zrealizowane było całkowicie "pro publico bono" - nie tylko z przyjaźni, ale też dlatego, że i ja osobiście wiele zawdzięczam tym ludziom, i jako Grupa Bajarzy "WędrujeMY" otrzymaliśmy właśnie od ......... - no mniejsza o to, ale z tego właśnie Kościoła ogromne wsparcie w bardzo, bardzo trudnym dla nas czasie. Była to więc doprawdy świetna okazja, by w taki sposób za to dobro podziękować - odpłącić dobrem za dobro.

Leszy to ciekawa postać z mitologii słowiańskiej. Przede wszystkim wscho- dniosłowiańskiej. Trudno powiedzieć, czy był znany i czczony także na naszych terenach, bo... po 966 roku nasza słowiańskość, nasze tradycje i wierzenia zostały jakby "rozjechane walcem" nowej religii - tak dramatycznie, że w sumie niemal nic się nie zachowało. To, co się zachowało to w gruncie rzeczy tylko okruchy. I jako bajarz sam staram się wiele domyślać, dopowiadać - w jakiś sposób zbierać i sklejać te okruchy. Tego Leszego znamy bardziej z Rusi, i stamtąd trochę został "przeklejony" na nasze ziemie, jako ogólnosłowiański... No właśnie. Kto? Bóg - być może... Być może w myśliwskim zawołaniu "Darz bór!" jest wspomnienie tego Leszego - może właśnie jako Bór, bo zwany był także Borowym, w ogóle nosił różne imiona. Może więc raczej to zawołanie powinno się zapisywać "Darz Bór!"? 

Ta baśń jest i pogańska i... nie aż tak bardzo. Na pewno nie aż tak, by raziła chrześcijan - o czym mogłem się przekonać w tamto piękne, czerwcowe popołudnie. To po prostu przede wszystkim piękna opowieść o szacunku do przyrody, w której ów Leszy, choć tytułowy, jest w zasadzie... romantycznym dodatkiem. To także opowieść o szacunku naszych przodków do przyrody, do otaczającego nas świata. 

Nie chodzi na pewno o pielęgnację pogaństwa, o nawrót do pogaństwa, ale... Chciałem pokazać skautom, że wiele możemy się od naszych przodków uczyć - m.in. właśnie szacunku do przyrody. Oni byli jej częścią, byli od niej uzależnieni i wiedzieli o tym dobrze, i czcili przyrodę. Czcili Słońce / Swaroga - światło dające życie - i Księżyc / Swarożyca... I ogień, dający ciepło i pozwalający uwarzyć strawę... I przeróżne duchy - lasu, wód, powietrza... My nie musimy ich czcić - i nawet nam nie wolno, z chrześcijańskiego punktu widzenia - ale doceniajmy mądrość naszych przodków i... Powracajmy do natury, i troszczmy się o nią! No właśnie - tym bardziej jako chrześcijanie powinniśmy tak właśnie żyć - w poszanowaniu dla bożego daru, jakim jest natura, w której zostaliśmy przez Boga osadzeni!

Nie tylko o Leszym bajałem skautom. Także o... pszczole! Znalazłem swego czasu taką piękną, krótką bajeczkę, którą opowiedziałem na nowo i po swojemu. Wykorzystałem tu zapisy etnograficzne z Ziemi Sieradzkiej, ale niemal taką samą opowieść zanotował na Kaszubach m.in. ks. Bernard Sychta i zapisał w swoim "Słowniku gwar kaszubskich". Nieco ją rozwinąłem względem oryginału i - jako chrześcijanin  - osadziłem bardziej na gruncie chrześcijańskim, w biblijnym Edenie, chociaż... Sama w sobie zapewne, jako motyw, jest bardzo stara - zapewne starsza niż 1000 lat i oryginalnie zupełnie pogańska. Ale pięknie się ją dało opowiedzieć i na chrześcijański sposób. I nawet żartobliwie... 

...bo do tej bajki opowiedziałem i kolejną, zdecydowanie "do śmiechu", jako dopowiedzenie. Jak pierwsza częśś jest o Bogu i pszczole, to druga o diable i musze! O pszczole można wiele powiedzieć, jako o stworzonku małym, lecz bardzo pożytecznym. Tak ważnym, że aż - zdaniem etnografów - była ona czczona przez naszych przodków, jako szczególny dar od Boga (czy też bogów) i jako łącznik z nimi, owad latający pomiędzy niebem a ziemią. A co dobrego można powiedzieć o musze? No, przyznam, że miałem z tym niemały problem i sam musiałem najpierw nieco poszukać o musze i jej znaczeniu w przyrodzie! A potem to samo wyzwanie rzuciłem skautom: "A mucha? Czy mucha jest pożyteczna? Jak myślicie?" I... zapadła cisza. Cisza, której się należało spodziewać. I problem z tą muchą! A ja mogłem za chwilę powiedzieć: "Tak, jest pożyteczna!" - pomimo, że obrzydliwa i nieraz upierdliwa, i ona ma ważną rolę w przyrodzie.

Także tą opowieść o musze - chociaż w 100% autorską - oparłem na wątkach ludowych, zapisanych przez etnografów. Wierzono bowiem rzeczywiście, że tak jak pszczoła pochodzi od Boga, tak mucha została stworzona przez diabła. Bo jest obrzydliwa - zwłaszcza ta wielkie, tłuste - i bzycząc tylko przeszkadza, i siada na kupach, i wlatuje do kuchni i tam siada na jedzeniu... I - jak obecnie wiemy - przenosi zarazki, i powinniśmy chronić jedzenie, by nie chorować. Ale z ekologicznego punktu widzenia bez much byłoby... tylko gorzej! A dlaczego? Cóż, zawsze o tym chętnie opowiem i kolejnym słuchaczom! 😏 Ale w wierzeniach naszych przodków ta mucha w sumie nie była szanowana, a to jednak błąd. I to, że stworzył ją diabeł to jakaś wielka względem muchy niesprawiedliwość i paskudne pomówienie. Z niewiedzy naszych przodków wynikające... No właśnie: wiedza jest czymś, co się bardzo, bardzo bajarzowi przydaje!

Był to wspaniały czas z cudownymi dzieciakami. I... na pewno z chęcią dam się znów zaprosić! W ogóle z radością opowiem znów o przyrodzie, o ekologii i o nas samych - jacy powinniśmy być w tym świecie, jak powinniśmy żyć. Bo dla mnie to kwestie bardzo, bardzo ważne. I przecież nie tylko dla mnie, prawda?  Myślę o kolejnych własnych opowieściach "eko", i o problemie bezdomnych zwierząt, i... także o zakupie kolejnych pozycji wydanych przez innych autorów. Właśnie do wykorzystania przy takich okazjach. 

Oczywiście wszystko to, te plany i marzenia bajarsko-edukacyjne, to wiele pracy, także inwestycji, kosztów. A w kieszeni "niezbyt wiele", niestety. Pozostaje więc się uśmiechać i liczyć na życzliwość ludzi, którzy zechcą w tym pomóc. A można tego dokonać m.in. tutaj: https://pomagam.pl/bajarze lub bardziej bezpośrednio (i dla nas korzystniej) kontaktując się ze mną: bajarze.wedrujemy@gmail.com  Do czego bardzo zachęcam, obiecując "przekuć to" na dobro społeczne - na takie choćby właśnie spotkania. 😊


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Legenda średzkiej kolegiaty

Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów i szczerze m...