wtorek, 18 marca 2025

W opiece Welesa

    Była letnia księżycowa noc. Na niebie świecił miesiączek w pełni. W tę noc wybrał się sołtys ze Świątek w daleką podróż. Mówili że do najmłodszego syna, który od roku przebywał w grodzie.
    Droga sołtysowi wypadła przez wielki bór, który rozciągał się wedle Klonówki. Szedł wolno od czasu do czasu spoglądając na radosny miesiączek, co oświetlał piaszczystą drogę lub spozierał w głębinę tajemniczego boru. Nagle patrzy a tu obok niego idą stare ,chude wilki i cosik sobie mruczą. Przez głowę przeleciała mu myśl, że pewnikiem to nie wilki, ino jakieś złe duchy. Toteż zaraz chwycił amulet zawieszony na szyi i machnął osikową laska na lewo i prawo, ale wilki ani drgnęły. Szły sobie dalej jakby nigdy nic.
    Idzie strwożony sołtys i tylko myśli, jakby się tu z tej strasznej przygody ratować. Przeszedł już Jamy Wilcze i Jamy Lisie, przeszedł Pólko Lipieckie. Na leśnym rozdrożu zatrzymał się, pomyślał chwile, a potem ruszył na uroczysko gdzie stał stary, drewniany posąg Boga Welesa. Tam padł na kolana, wyjął z torby kawałek chleba i baryłkę piwa. Chleb złożył pod posągiem, piwo ulał z wielką czcią i począł się modlić:

Welesie, Welesie panie wielki
Odpędź proszę te złe wilki!

    Gdy skończył, wstał i wrócił na swoją drogę. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że pod dębem czekają wilki.
- O wielcy Bogowie! - zawołał zrozpaczony, lecz ruszył w dalszą drogę.
Wilki wnet go otoczyły i szły z nim krok w krok. I tak sołtys w trwodze przebył kawał boru i doszedł do gajówki, co stała niedaleko leśnej strugi. Niewiele się namyślał i wszedł do środka, opowiedział o swojej przygodzie i poprosił o pomoc. Wtedy borowy powiedział mu:
- Człowieku, nie bój się wilków, one cię nie zjedzą, bo jesteś pod opieką wielkiego Welesa.
    Gdy sołtys opuścił gajówkę wilków już nie było, tylko w głębi boru rozlegały się ich przeciągłe wycia. Wtedy sołtys ruszył szczęśliwy w dalszą drogę.

Baśń słowiańska, autor nieznany

-----

Niestety, brakuje mi wiedzy o pochodzeniu tej baśni. Być może jest ona związana z obecnym województwem warmińsko - mazurskim, gdzie znajduję chyba jedyną w Polsce wieś Świątki, a przynajmniej nic innego nie mówi o tym mi Internet. Były to tereny ludów pruskich. Czy mógł tam być kult Welesa - boga znanego z Rusi? Trudno powiedzieć. Religie pogańskie się na pewno przenikały, i pewnie też "pożyczano" sobie bogów. Całkiem nieźli są w tym zresztą współcześni neopoganie, próbujący wracać do dawnych, mocno zatartych, wierzeń naszych przodków. 

Klonówkę zaś znajdujemy aż na Kociewiu, 130 km na zachód - jeśli historia jej dotyczy, to faktycznie była to daleka podróż, zwłaszcza w tamtych czasach. Możliwe, że w celach handlowych - bo pewne jest, że Prusowie handlowali ze Słowianami. Może to ze "stosunków handlowych" ów "sołtys", zapewne raczej wódz jakiejś osady, znał boga Welesa - który był bogiem m.in. rzemiosła, bogactwa i... kupców właśnie - i przyjął wiarę w niego?

Oczywiście to tylko "gdybanie" - i to oparte na bardzo wątpliwej stabilności "gruncie" opowieści, która nie wiadomo jak jest stara, jakie są jej źródła. No cóż, przywilejem bajarza - w odróżnieniu od historyka, archeologa czy etnografa - jest duża swoboda na fantazjowanie i "gdybanie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Legenda średzkiej kolegiaty

Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów i szczerze m...