poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Rusałki z jeziora Skorzęcińskiego

Ciekawą wzmiankę etnograficzna o okolicach Gniezna znalazłem w książce Bolesława Pleśniarskiego  "Z regionalizmu wielkopolskiego" (Oborniki, 1938). Nie spotkałem tej opowiastki we współczesnych publikacjach z legendami związanymi z okolicami Gniezna. Widać, że została zapomniana i... warto ją przywrócić do życia!
 
 
Oczywiście jest to opowieść typowa - w całej Polsce i Słowiańszczyźnie było takich wiele. Są one często tak podobne, że - z przymróżeniem oka ;) - określam je niekiedy: "kopiuj - wklej". Nie znaczy to jednak wcale, że nie są one interesujące i cenne. Wprost przeciwnie - każda z nich jest dla mnie, jak skarb! Czasem to taki "wielki kufer" wypełniony po brzegi, a czasem jedna mała, złota monetka - ale zawsze ogromnie cieszy. :) Opowieść, jak ta, szczególnie, bo mam jakąś taką sympatię do "panien wodnych", chociaż nieraz bywały istotami nieco lub bardzo mrocznymi. 
 
Na Ziemi Gnieźnieńskiej takie podania / wierzenia, jak to powyższe, nie miały łatwego żywota - co dość często podkreślam. Mamy bowiem wielkie legendy - jak ta o Lechu i Czechu (Rus dołączył później, hi, hi, hi) i Orle Białym, o Popielu (który w najstarszych wersjach legendy to z Gnieznem był  związany, nie z Kruszwicą, i tej wersji bronię), o Piaście Kołodzieju (który tak naprawdę był ratajem, oraczem a nie kołodziejem!) i postrzyżynach jego syna Siemowita... Przy tych wielkich, ulubionych i przepełniających dumą legendach - zwę je "koronnymi" - te małe i skromne nie robiły już takiego wrażenia i łatwo ulegały zapomnieniu. Niestety.
 
Ziemia Gnieźnieńska obfituje w jeziora - to Pojezierze Gnieźnieńskie - i z pewnością podobnych opowieści było niegdyś bardzo wiele. Aktualnie dosyć znana jest w zasadzie jedynie baśń / legenda o bogu Powidzu i jego kapłance Diwie - związana z jeziorem Powidzkim. Znaleźć ją można w kultowym zbiorze legend i baśni wielkopolskich "Orle Gniazdo" pana Świrki. Poczesne miejsce zajmuje także,  wraz z wnikliwą analizą, w znakomitym  opracowaniu Bartłomieja Grzegorza Sali pt. "Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien". Mamy tą legendę także - jako Grupa Bajarzy "WędrujeMY" - we własnej wersji, zaadoptowanej do teatru ilustracji. Trzeba jednak dodać, że jest to legenda... bardzo młoda, gdyż pojawiła się bodaj w XIX wieku, być może na fali romantyzmu polskiego  i popularności "Świtezianki" Mickiewicza.
 
Ja sam staram się te dawne wierzenia i bajania przywracać i popularyzować. Tak narodziła się moja opowieść o rusałce z jeziora Koszyk. Napisałem także autorską baśń "Córy Jelenia" - związaną z gnieźnieńskim jeziorem Jelonek / Jeleń. I tu muszę się przyznać, że ta druga opowieść to po części takie właśnie "kopiuj - wklej". Stworzyłem je z myślą, że jeśli gdzie indziej takie bajędy były bardzo powszechne, to zapewne bajano je i u nas, tylko zostały zapomniane. A tu... proszę! Z jeziorem Skorzęcińskim wiąże się bajęda tak podobna, do moich "Cór Jelenia"! No właśnie - "kopij - wklej", ale... ma to swój cholerny urok!

----------
 
Jezioro Skorzęcińskie to duże jezioro, o powierzchni ponad 600 hektarów - jest bardzo popularne wśród mieszkańców Wielkopolski jako miejsce wypoczynku i... imprez. Ulokowany jest nad nim chyba największy ośrodek wypoczynkowy w Wielkopolsce, a pewnie też jeden z największych w ogóle w naszym kraju. "Za dzieciaka" spędziłem tam niejedno lato - jeszcze za PRLu, w jego "siermiężnych warunkach", ale przecież... cóż to były za cudowne lata! Cóż się więc dziwić, że mam do niego jakiś sentyment, chociaż nie pociąga mnie taka "imprezownia", jaką w sezonie jest ten ośrodek, i tłum plażowiczów i wczasowiczów. 
 
 
Jezioro ma też poważny problem, jak i inne jeziora z tego regionu (także Powidzkie) - poważny ubytek wody i brak pomysłów, jak temu przeciwdziałać i to naprawić. Trudno powiedzieć, czy się to jeszcze może udać - no, niestety. "Wielkopolska stepowieje". :( Cierpię przez to zarówno jako człowiek zakochany w mojej "małej Ojczyźnie", jako miłośnik przyrody, ale też jako miłośnik baśni i legend. Bo nie jest to pierwsza legenda skorzęcińska, z jaką mam do czynienia. 
 
Z jeziorem tym wiąże się przede wszystkim piękna i wzruszająca - chociaż też i mroczna - legenda o potwornej rybie z wód tego jeziora i dzielnym rybaku Niedzięgielu, który od niej jej wody uwolnił.  No właśnie... Jezioro to tak naprawdę nazywa się właśnie Niedzięgiel, od imienia owego legendarnego rybaka. Powiązana jest z nim także legenda o diable Metlywku / Mytlywku - chociaż jest to diablik... powidzki, i znaleźć go można w publikacjach właśnie z pobliskim Powidzem związanych - to jednak według jednej ze znanych mi wersji, miał on swoją "kwaterę główną" na wyspie Znicz, właśnie na jeziorze Niedzięgiel / Skorzęcińskim leżącej. Być może, że tych bajęd z tym akwenem związanych było, i może uda się znaleźć, jeszcze więcej. Na pewno wszystkie je bardzo pragnę właśnie ożywiać, przypominać, bajać - nieść z przeszłości w naszą teraźniejszość i dalej w przyszłość, bo to częśc naszego dziedzictwa, część nas samych, nasz skarb! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Legenda średzkiej kolegiaty

Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów. Miasto nie ...