Jedną z moich ulubionych własnych bajęd regionalnych jest ta o diable Metlywku, który miał się jakoby kręcić gdzieś pomiędzy jeziorami Powidzkim a Niedzięgiel (Skorzęcińskim). Napisałem ją w oparciu o miejscowe tradycje ludowe. Korzystałem z książeczki pana Czesława Bocheńskiego pt. "Niedzięgiel - "Prawda i legenda o jeziorze i krainie go otaczającej", który tego powidzkiego diabła opisał w ten oto sposób:
Chociaż znam dosyć dobrze nasz region gnieźnieński - od strony zarówno historycznej, atrakcji turystycznych, jak i baśni i legend - to jednak ta opowieść była dla mnie zupełnie nowa i... "smakowita". Znamy bowiem dobrze diabły polskie, jak Borutę czy Rokitę, ale... fajnie, że okazało się, że mieliśmy i naszego regionalnego diabła, czy raczej diablika. No i trzeba było o nim opowiedzieć.
Pisząc dodałem jeszcze wiele od siebie, po swojemu go "urobiłem" tak, że... stał się jeszcze bardziej karykaturą diabła, niż diabłem w czystej postaci. Chociaż taki już był w wersji pana Bocheńskiego. Wyszedł z niego taki wesoły diabełek, piekielny niedojda - by cała opowieść o nim była lekka i do śmiechu. Zrealizowaliśmy tą bajędę w formie teatru ilustracji i... doskonale się ona sprawdza, bawiąc zarówno dzieci, jak i starszych. Ale...
...jakiś czas później dostałem inną książkę, "Powidzkie legendy i opowieści dawne i nowe", i tam także są zapiski jego dotyczące, ale... tam to już jednak zupełnie poważne diablisko, że "strach się bać"! Poczytajcie sami:
Ja jednak wolę diabełka, niż diablisko... Tą swoją swojską bajędową fajtłapę. A jeśli mnie ktoś zaprosi, bardzo chętnie o nim opowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz