wtorek, 11 marca 2025

Baba Jaga... inaczej opowiedziana

Baba Jaga to z pewnością jedna z najbardziej znanych i fascynujących postaci wschodniosłowiańskiego folkloru, która przenikła do baśni innych narodów. Najbardziej znana jej wersja to ta z baśni o Jasiu i Małgosi spisanej przez Braci Grimm. Temat czarownic i czarów jest dla bajarza zawsze fascynujący - mnie nie wyłączając. Czarownice, czarownicy, czary, sabaty... No, akurat u mnie "na tapecie", bo jedną z takich opowieści regionalnych się aktualnie zajmuję.

Baśni o Babie Jadze jest "na pęczki" - i są one właściwie mniej lub bardziej stereotypowe. Baba Jaga to postać mroczna, złośliwa, okrutna, drapieżna... Nawet kanibalka, bo przecież uwielbia piec i zjadać dzieci! To zakrawa przecież na horror, nie na "bajkę na dobranoc"! A przy tym była zawsze... "ważnym elementem wychowawczym", bo ja jestem jeszcze z pokolenia, które w dzieciństwie nieraz słyszało: "Bądź grzeczny, bo jak nie, to cię Baba Jaga porwie!" I nieraz... działało. A chociaż ta Baba Jaga w każdej prawie baśni jest taka sama lub zbliżona, to i tak są one fascynujące, zawsze jest to postać bardzo ciekawa.

Ostatnio jednak przeżyłem ogromne zaskoczenie. Czytając nowo wydaną książkę Iwony Czapli pt. "Baśnie wschodniosłowiańskie", natknąłem się na króciutką bajkę o Babie Jadze z rejonu Naddniestrza, a więc pogranicza Ukrainy i Mołdawii. Pozwalam sobie zacytować ją w całości.

 
-----
 
W ciemnym lesie żyła sobie baba, a zwali ją Jagą.
Nudno jej było i smutno, bo żyła sama i nikogo nie miała. Każdego dnia siadała na swojej miotle i latała, gdzie chciała. Któregoś dnia zobaczyła małą dziewczynkę, która siedziała na dworze i bawiła się kamyczkami. Podleciała do niej Baba Jaga i zaproponowała, żeby ta polatała z nią na miotle. Dziewczynka zgodziła się i wtedy Baba Jaga porwała dziewczynkę i dziecko zamieszkało u niej w chacie na kurzej nóżce. Codziennie, kiedy dziewczynka kończyła swoją pracę, Baba Jaga dawała jej słodycze w nagrodę.
Dziewczynka była posłuszna, pomagała babie bułeczki piec i jabłka zbierać. \wszystko potrafiła zrobić, więc dobrze jej się żyło. Jednak tęskniła za rodziną, tylko nie wiedziała, jak uciec od Baby Jagi.
Dziewczynki szukali wszędzie i rodzice, i sąsiedzi, ale nie mogli jej znaleźć, bo Baba Jaga dobrze ją ukryła.
Któregoś dnia nad chatką na kurzej nóżce przelatywało stado dzikich gęsi. Dziewczynka poprosiła ptaki, żeby zabrały ją ze sobą i zaniosły do domu. Gęsi spełniły jej prośbę.
I tak Baba Jaga znów została sama.
 
-----
 
Ileż treści mieści w sobie ta króciutka, prosta bajeczka! I jakże jest odmienna od wszystkich innych słowiańskich bajań o Babie Jadze! Pierwszy raz zetknąłem się z taką opowieścią, po przeczytaniu której zrobiło mi się cholernie żal... Baby Jagi.
 
To ewenement, że opowieść pokazują ją nie jako złą, chociaż uczyniła źle porywając dziewczynkę. Bo nie chce skrzywdzić dziecka, chociaż w sumie to robi. Można powiedzieć, że jest egocentryczna, może bez empatii, ale nie jest w sumie zła. Za to jest cholernie nieszczęśliwa - samotna, i cierpi w tej samotności. Może została odrzucona przez ludzi, którzy lękali się jej, bali się jej odmienności i czarów? A może nie potrafiła z ludźmi żyć? Może postąpiła źle, ale tylko dlatego, że w środku została zupełnie "wyżarta" przez tą samotność?
 
Przeczytałem tą opowieść i - muszę to jeszcze raz dobitnie napisać - zrobiło mi się jej naprawdę cholernie żal. I tak bardzo, bardzo smutno. I pojawiła się we mnie taka myśl, jak pięknie można ten motyw, ten odmienny obraz Baby Jagi wykorzystać także do opowiedzenia o naszych czasach, o poważnym problemie społecznym, który rzadko zauważamy. Bo przecież - tak pomyślałem po przeczytaniu - ilu wśród nas żyje ludzi tak bardzo samotnych? 
 
Czasem w wielkim mieście, wśród setek sąsiadów. Czasem, gdy umierają, nikt tego nie zauważa - i ludzie z szokiem odkrywają śmierć sąsiada, gdy "trupi odór" wydostaje się z mieszkania obok i nie daje żyć. Czasem ludzie bywają strasznie samotni, ta samotność może ich aż żreć od środka, jak pewnie tą Babę Jagę - a nie potrafią nic z tym zrobić. Może to w sumie najbardziej o nich jest ta bajka - o starych i samotnych osobach żyjących pośród nas, a jednocześnie wyrzuconych poza margines życia.
 
Ta krótka bajka stała się dla mnie właściwie chyba najważniejszą, najcenniejszą opowiastką z całej tej książki. I choćby wszystkie inne były słabe i nudne - a nie są - to dla tej jednej krótkiej bajki i tak byłoby warto tą pozycję kupić. Mocno wryła mi się w pamięć, i w serce - i "pracuje w nim". Aż chce się to opowiadać i wołać o tej samotności wielu ludzi w naszym otoczeniu, próbować naprawiać ten świat i nas w nim żyjących, uwrażliwiać - by tej samotności przeciwdziałać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Legenda średzkiej kolegiaty

Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów i szczerze m...