Gdy pojawiła się informacja, że taka książka ma się ukazać, od razu nabrałem na nią chętki. I przyszła do mnie jeszcze przed Bożym Narodzeniem. No... musiała troszkę poczekać, bo były inne do przeczytania, ale była i czekała na właściwy czas. Ukazała się w bardzo szczególnym czasie - co podkreślono mocno we wstępie - gdy trwa wojna na Ukrainie i gdy Krym jest pod rosyjską okupacją. Zapewne dla twórców było ważne, by to podkreślić. Zapewne dla samych Tatarów to także ważne - bo w swych dziejach wiele od Rosji wycierpieli, m.in. brutalne przesiedlenia i wierzę, że oni, od wieków "dzieci Krymu" - ci, którzy do Krymu mają prawo i powinni o nim decydować - tej rosyjskiej władzy zapewne nie chcą. Ale... Nie, nie chcę tu pisać o wojnie i polityce. Może więc napiszę tak:
...mam wiele sympatii do krymskich Tatarów i ciekawi mnie ich historia i ich kultura, zawarte w ich baśniach i legendach. I ta sympatia i ciekawość właśnie skłoniły mnie do zakupu tej książki. Chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek ją wykorzystam twórczo, bowiem w swojej pracy skupiam się na opowieściach naszych, swojskich, polskich - przede wszystkim z mojej "małej ojczyzny". Ale mam w sobie tą ciekawość świata i ludzi, i baśni czy legend z różnych jego zakątków, z różnych krajów i kultur. A Krym... Cóż, z chęcią bym tam w ogóle kiedyś pojechał - gdy będzie wolny i będą pieniądze. Oby... Cudnie byłoby poznać to miejsce, spotkać ludzi - a póki co "zanurzam się" w ich baśnie.
Krym jest bardzo specyficznym miejscem, gdzie - jak podkreślono w opisie na odwrocie okładki - krzyżują się różne kultury, stykają się różne ludy, tworząc razem niezwykle ciekawy "tygiel". I takie też są legendy i baśnie Krymu. Spotykamy w nich szachów i chanów - bogatych władców, poznajemy po trochu ich otoczenie i dwory, dostojników... Zaglądamy do ich pałaców z marmuru i złota, ale i do prostych domów i chat. Tu zwyczajne życie - jakim faktycznie być mogło - splata się z magią, której przecież w baśniach, zwłaszcza "wschodnich", "orientalnych" nie może zabraknąć.
Jest więc "orientalnie", ale - w samej treści przynajmniej - może nie aż tak, jakby wskazywać mógł obrazek na okładce. Zastanawiam się jedynie, czy to naturalne "złagodzenie smaku" przez to krzyżowanie się kultur, czy też dlatego, że autorka zbioru nie czerpała z oryginalnych źródeł tatarskich, lecz dokonała wyboru i tłumaczenia ze zbiorów rosyjsko- i ukraińsko-języcznych. Wydaje się więc niemal pewne, że oryginalnie opowieści te były bardziej "tatarskiego ducha", miały w sobie więcej egzotyki - wiele zależy od tego, kto je nam przekazał, kto je zbierał, tłumaczył i redagował w słowiańskich mowach.
Być może mogłoby być więcej tego "orientu" w tych legandach i baśniach, ale jest go wystarczająco wiele, by moje pragnienia "posmakowania" tatarskiej kultury, zostały zaspokojone. W każdym razie nie widzę powodu by narzekać - tym bardziej, że... nie kojarzę, by ktoś kiedyś nam te bajania tatarskie serwował, nie spotkałem się wcześniej na pewno z żadną taką książką, jak ta, czy nawet najskromniejszym zbiorkiem.
Jeślibym miał powiedzieć, czego mi brakuje w tej edycji, to... oprawy graficznej. Wydawca chwali się wprawdzie "pięknym zilustrowaniem", ale... ilustracji jest niewiele, i to prostych rysunków czarną kreską, które - no, niestety - zupełnie mi "nie smakują orientem". Aż się prosi, by historie te opowiedzieć nie tylko słowami, ale także obrazem. Trzeba jednak dodać, że książka ta wyszła w serii "Wierzenia i zwyczaje" - i nie jest książką dla dzieci (chociaż same opowieści na pewno się dla nich nadają), lecz ma służyć przede wszystkim poznawaniu tradycji.
No... poznawanie, badanie, uczenie się o ludziach i ich kulturze... Przepraszam, jedno głośniejsze narzeknięcie mogę dodać (wybaczcie mi!): brak komentarza kulturowego do całości i poszczególnych opowieści, i niedostateczne objaśnienia w przypisach. Ale to ogólnie mankamenty tej serii, niestety. Ale jest to naprawdę cudowna książka, którą czytam z ogromną przyjemnością - chłonę opowieść po opowieści, a jest ich na jej kartach około sześćdziesięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz