Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów. Miasto nie ma zbyt wielu zabytków. Jednak warte jest odwiedzenia i da się lubić a nawet kochać. Osobiście bardzo je polecam, bo sam bardzo je lubię.
wtorek, 19 sierpnia 2025
Legenda średzkiej kolegiaty
poniedziałek, 18 sierpnia 2025
Rusałki z jeziora Skorzęcińskiego
poniedziałek, 11 sierpnia 2025
Ja, poszukiwacz opowieści, i Ziemia Średzka
Wielkopolska jest krainą bardzo bogatą w legendy. Jednak ich rozłożenie geograficzne - jeśli się przyjrzeć - jest nierówne. Moje Gniezno jest bardzo bogate w legendy. Poznań, rzecz jasna, ma ich nieporównanie więcej. Region szamotulski jest w nie bardzo bogaty. Sporo wiąże się z Kaliszem... Pewnie mógłbym sporą "litanię" z tego uczynić, lecz nie o to mi chodzi.
Gdy gdzieś jestem, interesuję się nie tylko historią, ale też legendami związanymi z danym miejscem. Zawsze podkreślam, że nie oddzielam ściśle historii i legend, bo nieraz przecież legendy okazywały się zawierać w sobie skrawek historii, poza tym same legendy także są częścią historii. Bowiem historia to nie tylko to, co mamy poświadczone w dawnych dokumentach, jak chodzi o ludzi i zdarzenia, to nie tylko zabytki, odkrycia historyków czy archeologów. Jest też coś takiego, jak "historia kultury". Etnografia w znacznej części jest także nauką historyczną, związaną bardzo ściśle z historią. Lekceważenie legend jest więc jakby wycinaniem - nieraz niemałego - kawałka z naszych dziejów i tożsamości. Dlatego właśnie między innymi legendy i baśnie danego regionu, który odwiedzam, lub który kiedyś tam w swoim życiu odwiedziłem, są dla mnie tak ważne, cenne i interesujące.
Tymczasem zaś te poszukiwania były trudne i okazywały się - niestety - daremne. Wskazywano mi ledwie jedną legendę, czy raczej pół-legendę może, zapisaną przez wielkiego naszego dziejopisa, Jana Długosza, a wiążącą się z osobą króla Władysława Jagiełły i fundacją pierwszego wzniesionego z cegły, średzkiego kościoła. Jedna legenda to jednak ciut mało. Ostatecznie znalazłem kilka - z terenu miasta i powiatu - lecz to wciąż bardzo niewiele. U dawnych zbieraczy i koneserów historii także trudno. Przeszukałem "Podania i opowiadania z Wielkiego Księstwa Poznańskiego" Ottona Knoopa - nic. Przeszukałem książkę Bolesława Pleśniarskiego "Z regionalizmu wielkopolskiego" (dużo mniej znana praca) - także nic. Może coś u Działyńskiego, choćby "pół zdania"? U Kolberga? Coś tam udało się zebrać z lokalnych czasopism. Cały czas szukam, ale fakt faktem - jest tego, niestety, bardzo skąpo.
Pewnie niegdyś, przed wiekami może, legend i bajań było sporo, ale nikt tego, niestety, nie spisał i nie dotrwały do naszych czasów. Żal wielki, bo - nie tylko w tym miejscu przecie, ale w wielu - straciliśmy z pewnością niezliczone skarby kultury, ale cóż... w naszych czasach już się pewnie nic na to nie poradzi. Z drugiej jednak strony, gdy gdzieś jest taka "pustka", to jest to... wolne pole dla bajarza, opowiadacza. I cały czas szukam na Ziemi Średzkiej natchnienia, inspiracji - baśni, która sama zechce się wybajać gdzieś w moim sercu i duchu.
piątek, 8 sierpnia 2025
Wodnik - a któż to taki?
Niezwykle ciekawy jest świat słowiańskich bóstw i demonów. I doskonale się w tym świecie czuję, chociaż... to postacie nieraz bardzo mroczne i niebezpieczne. Zawsze przy tym podkreślam, że określenia "demon" używam w sensie etnograficznym - pewnej próby uporządkowania, zhierarchizowania świata duchowego - nie zaś religijnym, gdzie w chrześcijaństwie "demon" to synonim do określeń "zły duch" czy "diabeł". Demony w etnografii to istoty duchowe zajmujące pozycję gdzieś pomiędzy bogami a ludźmi, nieraz pomniejsze bóstwa lub pół-bóstwa. W tej kategorii mieszczą się syreny, rusałki, wróżki, elfy, skrzaty... No właśnie - krasnoludki, które tak kochamy, o których opowiadamy dzieciom, to są istoty demoniczne - właśnie w świetle etnografii. Wróżki - także te "dobre wróżki", jak z baśni o Kopciuszku - także. Dlatego właśnie, chociaż duchy te były bez wątpienia częścią wierzeń pogańskich, zawsze podkreślam, że gdy używam określenia "demon" czy "istota demoniczna", to z dala od interpretacji chrześcijańskiej, bo wcale nie o to chodzi.
Istoty demoniczne różniły się tym od bóstw, że były - według wierzeń naszych przodków - realnie obecne w naszym świecie. Mogły mieć postać "eteryczną" - typowych duchów - a miały też możliwość przybierać postać cielesną, lub być z natury cielesne, mając jednocześnie tajemne moce. Dobrym przykładem cielesnej istoty demonicznej może być syrena, którą można było nawet złapać w sieci. Różne "panny wodne", które mnie od dłuższego czasu fascynują, zaliczyłbym do istot półcielesnych - mogących przybierać formę zwiewnego ducha lub się w pełni zmaterializować, czasowo lub na stałe.
Bardzo ciekawą istotą w demonologii słowiańskiej jest wodnik - także zazwyczaj opisywany jako stwór w ciele fizycznym. Zamieszkiwał często na dnie stawów, często w pobliżu młynów lub w szuwarach - według jednych podań zagrzebując się zwyczajnie w mule na spoczynek, wedle innych mający tam istne rezydencje, czy pałace, niekiedy skrywające ogromne skarby. Ale nie tylko w stawach, z którymi się najczęściej kojarzy, ale i w rzekach, i w jeziorach, a nawet w przydrożnych rowach wypełnionych wodą, czy przydomowych studniach. To ostatnie miejsce bytowania wodników często pojawia się np w opowieściach z Kaszub. Mnie zaś kojarzy się mocno z... komedią "Sami swoi", gdzie w jednej ze scen Witia od Pawlaków i Jadźka od Karguli pochylają się nad studnią a chłopak przytacza dawne wierzenia: "Mówią, że dziewczyny nie powinny w studnię zaglądać, bo przyjdą po nie...", a spytany: "kto?", kończy zaraz: "...topielce!" Takich odniesień w kulturze na pewno można znaleźć bardzo wiele. No właśnie - w tradycji ludowej niekiedy wodniki "zlały" się w jedno z topielcami. Wierzono np., że wodnikiem staje się dziecko, które utonęło, lub zostało utopione przez matkę, bez chrztu. Jednak badacze raczej traktują wodniki i utopców jako osobne, różne byty demoniczne. Wierzono, że wodnik powstaje z mułu dennego, różnego rodzaju resztek tam zalegających lub gliny. Z niektórych zapisów wynika, że mógł być istotą zmiennokształtną, potrafiącą upodobnić się do człowieka.
Wodnik wzbudza we mnie... miłe skojarzenie, bo w dzieciństwie lubiłem bardzo czechosłowacką bajkę telewizyjną o Wodniku Szuwarku - bardzo sympatycznym, wesołym stworku zamieszkującym pewien staw. Jednak... bajki kłamią! ;) Te postacie z bajek dla dzieci potrafią się bardzo różnić od oryginałów z opowieści ludowych. Wodnik bowiem to tak naprawdę jedna z najmroczniejszych i najbardziej odrażających, wzbudzających wielki lęk postaci w wierzeniach naszych przodków. I tak wierzono np. gdzieniegdzie, że wodnikiem mógł po śmierci stać się człowiek za życia jakoś związany z wodą, a przy tym tak zły i paskudny, że nawet z piekła go odsyłano z powrotem na ziemię! A jednak dość mocno mnie fascynuje.
"Ukazywano go jako wysoką postać z długimi nogami i łapami, które wieńczyły ogromne pazury. Pomiędzy palcami posiadał błony, przez co podczas stąpania wydawał charakterystyczny odgłos. Skórę miał koloru zielonej szarości, a cały był pokryty muszlami, glonami, wodorostami i ślimakami. Włosy miał długie, rzadkie i skołtunione. Wśród nich znajdowały się martwe rybki, które po zaplątaniu nie zdołały się już z nich wydostać Jego duże, czarne, żabie ślepia lśniły niczym onyksy w blasku księżyca. Fetor, który wydzielał, dawało się wyczuć już z bardzo daleka. (...) Wodnik co noc wyruszał na łowy. Gdy tylko słońce zaszło, wyłaniał się z bagien, zmierzając w stronę osady. Tych, którzy nie zdążyli wrócić do domu przed zmrokiem i dobrze schować się przed potworem, nie widywano już nigdy ani żywych, ani martwych. Zdarzało się, że rybacy znajdowali rozszarpane zwłoki."
Opis ten jest częścią wprowadzenia do legendy o takim właśnie wodniku z Regalicy - jednej z odnóg Odry, uchodzącej do jeziora Dąbie. W ogóle ta jego opowieść o okrutnym wodniku stała się dla mnie "numerem 1" w całej tej książce, a to względu na jej niesamowity wprost, jak dla mnie przynajmniej, klimat.
środa, 30 lipca 2025
Znalezisko
MITY
LEGENDY
BAŚNIE
To jakby "Wielka Triada" moich bajarskich zainteresowań. Oczywiście poza tym etnografia, która w tym wszystkim jest absolutnie niezbędna dla głębszego poznawania także tego wszystkiego, co się z tą "triadą" wiąże, i historia, która też często jest niezwykle przydatna. Mity - to ta część bajarstwa, która zdaje się najstarszą i najbardziej dostojną. I wszystko, co wiąże się z mitami, a mi się trafi, zawsze mnie cieszy. A trafiły mi się tym razem "Mity Persji".
Zawsze podkreślam, że chociaż bajarsko trzymam się najbardziej tego, co nasze swojskie - słowiańskie, polskie, regionalne - to jednak moje zainteresowania są szerokie, jak nasz świat. A Persja przecież była potęgą, także cywilizacyjną, kulturową, o wielkich wpływach na cały Bliski Wschód!
O tym, jak poznałem Viadrusa i Odrinę, i jak pochłonęły mnie wody i łęgi nadodrzańskie
Ten mój blog mocno się robi... blogiem czytelniczym, o książkach - chociaż nie takie były "założenia programowe". Jednak niewątpliwie to właśnie książki są w bardzo znacznej części moimi "środkami podróży" w tej wędrówce przez świat baśni, legend, mitów... Cieszę się, że tych "środków" jest od pewnego czasu jakby coraz więcej. I tak np. poznańskie wydawnictwo Replika dosłownie szaleje z etnografią i baśniami! Aż trudno za nimi nadążyć - i z czytaniem, i z gromadzeniem funduszy na zakupy... I tu znów mój głęboki ukłon o życzliwe wsparcie moich pasji, bo "kieszeń" ledwo daje radę tej inicjatywie wydawniczej! Ha, ha, ha! W każdym razie naprawdę podoba mi się ta ich aktywność, a także i odwaga - by dawać szansę nowym autorom, co z kolei jest też zachętą, by wreszcie wykonać i swoją pracę bajarską i do nich się z nią zgłosić.
Gdy niedawno zobaczyłem kolejną wydaną przez nich książkę - "W krainie bogów i syren - legendy Łęgów Odrzańskich" - oczy mi się do niej zaraz zaświeciły. Dlaczego? Ano dlatego, że tereny nad Odrą leżące, to dla mnie "terra incognita", jak chodzi o bajania, tradycje ludowe i historię - a to przecież także m.in. Ziemia Lubuska, która mnie coraz bardziej interesuje, to region sąsiadujący z moją ukochaną Wielkopolską. No i lubię opowieści o dawnych bóstwach i demonach / pół-bóstwach - a do tej kategorii zalicza się też m.in. syreny, wodniki, nimfy, rusałki. tak więc sam tytuł wiele mi obiecywał.
poniedziałek, 28 lipca 2025
Jak się zaczynają koreańskie bajki...
![]() |
Źródło: Wiedza bezużyteczna / Facebook |
Legenda średzkiej kolegiaty
Środa Wielkopolska to dzisiaj niepozorne, niewielkie miasto. Z wyjątkiem kolejki wąskotorowej nie przyciąga zbyt wielu turystów. Miasto nie ...

-
Wielkopolska jest krainą bardzo bogatą w legendy. Jednak ich rozłożenie geograficzne - jeśli się przyjrzeć - jest nierówne. Moje Gniezno jes...
-
"Tyś zkaszubiał do reszty!" - śmiał się kiedyś mój Przyjaciel i Mistrz, Łukasz z Szamotuł, gdy mu oznajmiłem, że właśnie czekam na...
-
Ten mój blog mocno się robi... blogiem czytelniczym, o książkach - chociaż nie takie były "założenia programowe". Jednak niewątpli...